klub

Klub miłośniczek i kolekcjonerek sztuki

…spotkanie kwietniowe: Komiks

Za nami pierwsze spotkanie klubu kolekcjonerek Strefa Kolekcjonowania, które odbyło się w siedzibie Muzeum Komiksu w Krakowie. Na spotkanie zaprosiłyśmy Artura Wabika – historyka sztuki, artystę sztuk wizualnych, pasjonata, kolekcjonera komiksu oraz współzałożyciela (wraz z Tomaszem Trzaskalikiem i Wojciechem Jamą) Fundacji Muzeum Komiksu. Muzeum to nowe kulturalne miejsce na mapie Krakowa, ale już z konkretnymi realizacjami wystaw komiksowych twórców i artefaktów w Muzeum Narodowym w Krakowie i w Instytucie Kultury w Paryżu. Artur Wabik jest niezwykle ciekawą i charyzmatyczną osobowością, angażującą się w wiele przedsięwzięć kulturalnych i artystycznych na rynku krakowskim i międzynarodowym. Oprócz Fundacji Muzeum Komiksu prowadzi galerię Baszta w podziemiach Dworku Białoprądnickiego oraz promuje sztukę młodych twórców. Jest autorem licznych artykułów i esejów, artystą i kuratorem street-artowym, badaczem pracującym między innymi nad monografią Artura Bartelsa – twórcy pierwszych form komiksowych w Polsce. Prowadzi badania nad komiksem i popkulturą już od 20 lat.

Komiks w Polsce jest medium wciąż czekającym na swój “spektakularny” sukces i odkrycie oraz docenianie w świecie rodzimego artworld’u. Taka sytuacja poniekąd wynika z naszej zaszłości historycznej, gdzie komiks, szczegolnie w okresie wczesno-powojennym, w latach 50 i 60 XX wieku, uważany był za imperialistyczny i kapitalistyczny wymysł, dla którego nie ma miejsca w socjalistycznej czasoprzestrzeni. Do łask powrócił w latach 70-tych za sprawą Kapitana Żbika, autorstwa Grzegorza Rosińskiego – legendarnego już twórcy komiksu o Thorgalu. Historia Kapitana Żbika miała ocieplić wizerunek służb bezpieczeństwa, a sam autor po wielu latach odczuwania cenzury w kulturze zmuszony był opuścić Polskę i z powodzeniem rozwinął swój talent na rynku frankofońskim, ku zadowoleniu wszystkich fanów Thorgala.

Sytuację komiksu w Polsce ratuje przede wszystkim komiks skierowany do odbiorców najmłodszych. Stąd popularność ikonicznych już postaci Romka, Tomka i A’Tomka autorstwa Henryka Jerzego Chmielewskiego, Kajko i Kokosza autorstwa Janusza Christy (drukowane wersje doczekały się serialowej produkcji Netflixa!). Pierwsza historyjka o dwóch nierozłącznych słowiańskich wojach ukazała się na łamach Wieczoru Wybrzeża w 1972 roku. Z tego okresu pochodzą również przygody Jonki, Jonka i Kleksa autorstwa Szarloty Pawel, zwanej pierwszą damą polskiego komiksu[1]. Do grona poszukiwanych komiksów należy dołaczyć również komiksy Tadeusza Baranowskiego z wykreowanymi postaciami Profesora Nerwosolka i jego asytstentki Entomologii Motylkowskiej.

To co interesujące z pozycji kolekcjonera komiksu to kolekcjonowanie unikatowych plansz komiksowych. Co to jest plansza komiksowa i dlaczego jest tak pożądanym i poszukiwanym artefaktem na rynku sztuki ?

Plansza komiksowa to tradycyjnie w początkowych latach był wyłącznie rysunek w czerni i bieli, przygotowany na jednej lub wielu planszach. Towarzyszący rysunkowi tekst (lub później dymki) były nanoszone na planszy wraz z rysunkiem i w takiej postaci oddawane do druku. Wraz z rozwojem techniki drukarskiej i powstania możliwości druku w kolorze, artyści zaczęli kolorować swoje rysunki. Robili to przy pomocy na przykład kredek (I wydanie Koziołka Matołka z 1932 roku) akwarel (kolejne wydania Koziołka Matołka), bądź farb. Wszystko ciągle na jednej i tej samej planszy. W ten sposób na jednej planszy rysowany tuszem i kolorowany akwarelami powstał na przykład Janosik, rysowany przez Jerzego Skarżyńskiego, czy Kapitan Kloss, narysowany przez Mieczysława Wiśniewskiego. Ten sposób przygotowywania plansz do druku stosowany jest z powodzeniem do dnia dzisiejszego. Z czasem jednak ze względu na technikę druku doszło do oddzielenia rysunku czarno białego od jego kolorowej wersji. Sam rysunek na planszy powstawał tak jak tradycyjny rysunek, natomiast kolor był nanoszony na oddzielnej planszy (na blaudruku). Obecnie, dzięki technice komputerowej i precyzyjnego skanowania, najczęstszą techniką jest przygotowanie rysunku na papierze i później dodanie oraz edycja kolorów na komputerze. Nie zawsze jednak jedna plansza komiksowa (tak jak w wydrukowanym komiksie) to jeden rysunek. Niektórzy artyści, min. Maciej Sieńczyk, jedną planszę składają z kilku różnych rysunków.

Co jest w takim wypadku przedmiotem pożądania kolekcjonerów? – Zawsze oryginał rysunku a nie jakakolwiek forma reprodukcji. W zależności od stosowanej techniki będzie to albo tylko rysunek czarno biały, albo rysunek kolorowy (co ciekawe plansze do Janosika profesora Skarżyńskiego są w połowie kolorowe a w połowie czarno białe gdyż tylko co druga strona komiksu była kolorowa), a czasami otrzymamy czarno-biały rysunek i na oddzielnej planszy kolorowy blaudruk (np. zaprezentowana podczas spotkania plansza komiksowa autorstwa Szaroty Pawel z komiksu Smocze Jajo).

Obiektem kolekcjonerskim mogą być również różne komiksowe zeszyty wydawnicze lub czasopisma ilustracyjne, szczególnie te gdzie drukowane były historyjki obrazkowe i komiksy (m.in. Przygoda, Szpilki, Nowy Świat Przygód). 

O tym, że polski rynek komiksowy jest rynkiem młodym i bardzo atrakcyjnym świadczą powstające w ostatniej dekadzie nowe wydawnictwa popularyzujące tę dziedzinę sztuki. I tak oprócz giganta, którym jest wydawnictwo Egmont, spore sukcesy odnosi wydawnictwo Timof Comics, nowo powołane do życia przez Sonię Dragę wydawnictwo komiksowe Non Stop Comics ,czy prężnie działające wydawnictwo Kultura Gniewu.

Nie dość powiedzieć o rozwijającym się undergroundowym świecie zinów i fan zinów. W świecie komiksu dzieje się dużo i coraz więcej również za sprawą szeregu wydarzeń festiwalowych czy artystycznych z komiksem w roli tytułowej (vide fundacja Muzeum Komiksu). Z perspektywy rynku sztuki i rynku kolekcjonerskiego na uwagę zasługuje jedna z ostatnich aukcji dedykowanych tej dziedzinie sztuki organizowanej przez Desę Unicum 12.04.2022 Komiks-Regeneracja. Całkowity obrót aukcji wyniósł ponad 420 tys złotych. Najdrożej sprzedaną pracą była okładka do tytułu Kajko i Kokosz. Szranki i konkury z 1985 roku, która kosztowała 60 tys. złotych[2]. Jak widać niegdyś niedoceniane medium powoli staje się w naszej świadomości pełnowartościową dziedziną sztuki.

To co nas szczególnie interesowało w kontekście tematyki komiksu to sylwetki kobiet pracujących w tym medium. Naszą szczególną uwagę przykuły oryginalne plansze komiksowe Krystyny Wójcik, Szarloty Pawel czy prace współczesnych artystek, np. Joanny Karpowicz – autorki plansz komiksowych i art booków m.in. Anastazji do scenariusza Magdaleny Lankosz, prezentowanej podczas wystawy zbiorowej w muzeum MOCAK w Krakowie w 2017 roku.

Warto sięgnąć do pionierskiej na rynku wydawniczym publikacji Polski komiks kobiecy, wydanej w 2012 roku przez Timof Comics. To pierwsza na polskim rynku tak obszerna publikacja gdzie poznajemy twórcze biografie autorek wizualno-literackich dzieł z dymkiem, ale też historię ich nieobecności w świecie polskiej sztuki komiksu. Każda z tych artystek operuje inną kreską, ekspresją twórczą i poetyką przekazu treści. “Każdy komiks to inny styl – często bardzo intymny rodzaj ekspresji rysunkowej. Szczery, ciepły i zdradzający krytyczne podejście do siebie i otoczenia. Lekka kreska, ale wyraźne charaktery. Tym rysujące kobiety różnią się od mężczyzn.” – tak pisze autorka publikacji Katarzyna Kuczyńska.

Podczas naszego spotkania mogłyśmy zapoznać Was również z pracami Dagmary Matuszak – ilustratorki, malarki i autorki komiksów ze świata fantasy. Artystka, wraz Neil’em Gaiman’em, stworzyła piękną ilustrowaną opowieść w formie picture book’a Melinda. Melinda ukazała się w USA nakładem wydawnictwa Hill House Publisher, a następnie w Polsce nakładem wydawnictwa Atropos. Dziś oba te wydania uchodzą za bibliofilskie okazje, trudno dostępne na rynku antykwarycznym.

Autorki komiksów i zinów często sięgają do ważkich i drażliwych problemów społecznych, tak jest na przykład w przypadku Anny Krztoń. Jej album Weź się w garść opowiada o dojrzewaniu i przyjaźni z depresją w tle. Anna Krztoń to bardzo ciekawe nazwisko na polskim rynku komiksowym dlatego z uwagą należy śledzić jej karierę i możliwość zakupu oryginalnych rysunków czy plansz komiksowych.

Miejscem nieoczywistym do poszukiwania dla kolekcjonerów może też być strych czy śmietnik – tak, to nie żart! Tam też trafiły prace pierwszej damy polskiego komiksu Szarloty Pawel, które zostały wyrzucone do kontenera przez osoby nieświadome ich wartości! Część tego archiwum zostało uratowane, ale spora część przepadła bezpowrotnie! Takie zachowanie może być niestety wynikiem braku wiedzy lub ogólnego podejścia do komiksu jako dziedzictwa kultury. Muzeum Komiksu w Krakowie świetnie więc wypełnia lukę nie tylko w popularyzowaniu wiedzy, ale archiwizacji i prowadzenia studiów badawczych nad tym medium, a przede wszystkim przywraca należny mu status w obiegu kulturalnym. Komiks łącząc świat wizualny z literackim jest uniwersalną formą przekazu niczym muzyka – Grzegorz Rosiński.

Wiemy, że jednym spotkaniem nie wyczerpiemy naszej wiedzy na temat komiksu i jemu pokrewnych dziedzin sztuki. Jest to temat tak obszerny i złożony jak cała sztuka. Chciałyśmy przede wszystkim i tak na przyszłość zachęcić do skierowania uwagi na tę wciąż niedocenianą dziedzinę sztuki, a posiadającą ogromny potencjał rynkowy.

My ze swej strony dziękujemy za pasję i wiedzę, która została nam przekazana podczas spotkania. To była piękna podróż i dla naszych Gościń być może początek przygody z kolekcjonowaniem komiksu. Serdecznie polecamy wydarzenia organizowane przez Muzeum Komiksu. Zachęcamy gorąco do śledzenia wydarzeń Klubu na naszych mediach społecznościowych i do uczestnictwa w kolejnych planowanych spotkaniach.

Małgorzata Błaszczyk

[1] https://culture.pl/pl/tworca/szarlota-pawel
[2] https://desa.pl/pl/aukcje-dziel-sztuki/komiks-re-generacja/

kolekcjonowanie

Ściana nad kanapą jako aksjologiczne pole bitwy.

Rozterki początkującego kolekcjonera i kolekcjonerki.

Co do tego, że istnieje świat wartości z pewnością zgodzimy się wszyscy. Każdy człowiek w sposób bardziej lub mniej uświadomiony odwołuje się do tego uniwersum. A jest ono ogromne i niezwykle skomplikowane. Nie dziwi więc fakt, iż stał się tematem badań filozoficznych, bowiem zagadnienia aksjologii są niemal tak stare jak sama filozofia [1]. Teorii na temat świata wartości powstało wiele, jednak, co warte podkreślenia, niemal w każdej z nich wartości estetyczne (a te interesują nas najbardziej) znajdują się w górnych rejestrach hierarchicznej piramidy – w obszarze wartości duchowych. To tutaj udaje się kolekcjoner w poszukiwaniu kolekcjonerskich trofeów.

Pusta ściana nad kanapą bywa frustrująca. Nie mam na myśli syndromu horror vacui, raczej frustrujący początkujących kolekcjonerów lub kolekcjonerek dyskomfort, który towarzyszy konieczności podjęcia decyzji. Sprawa wydaje się być skomplikowana, lecz w rzeczywistości jest niezwykle prosta. Kolekcjoner/kolekcjonerka [2] dotykając świata wartości estetycznych, których siłą nośną są dzieła sztuki, wchodzi z nim w korelację (wzajemne przyciąganie). Jednak to po stronie osoby kolekcjonującej leży ostateczna decyzja dokonania wyboru, uczyniona na mocy indywidualnego uznania wartości wybranego obiektu artystycznego. W tą podróż bezmiaru możliwości (a więc i pułapek) należy wyruszyć bez zbędnego balastu poczucia niekompetencji, jednak ze sporą odwagą polegania na sile subiektywnych intuicji, z otwartym umysłem i przyzwoleniem na doskonalenie [3], a nade wszystko z dystansem do ewentualnych pomyłek (pierwsze kolekcjonerskie kroki to poligon doświadczalny). Zwłaszcza, że w świecie wartości artystycznych zawsze będziemy przymuszeni do zajęcia pozycji w obszarze pomiędzy (jak określił to J. Tarnowski) absolutnym arcydziełem i absolutnym kiczem [4], gdzie „pomiędzy tymi dwoma typami idealnymi plasują się wszystkie rzeczywiste wytwory artystyczne”. [5]

Na kartach fikcyjnej autobiografii Kurta Vonneguta Sinobrody toczy się dialog głównego bohatera – Rabo Karabekian (byłego artysty i kolekcjonera amerykańskiego abstrakcjonizmu abstrakcyjnego) z pisarką – Circe Berman. Gdy ta kierowana ciekawością prowokacyjnie zapytała „jak odróżnić dobry obraz od złego”, w odpowiedzi otrzymała wskazówkę zasłyszaną przez głównego bohatera z ust amerykańskiego abstrakcjonisty – Syda Salomona: „Wystarczy, moja droga – rzekł – że obejrzysz milion obrazów. Potem już nigdy się nie pomylisz.” [6]

Jeśli nawet uznamy, iż powyższa sentencja trąci klimatem z „notatnika złotych myśli” (zwłaszcza, że pada z ust niespełnionego artysty), musimy przyznać jej rację. Cóż, w podróży do świata wysublimowanych wartości nie ma drogi na skróty. Nie znaczy to jednak, iż wędrówka po ścieżkach (bardziej lub mniej wydeptanych) musi być uciążliwa, frustrująca i nieprzyjemna. Wręcz przeciwnie. Zapoznając się z wynurzeniami znanych kolekcjonerów i kolekcjonerek na temat ich kolekcjonerskich początków i pierwszych zakupów zauważyłam, że niemal każda osoba rozpoczynała swoją opowieść od przywołania towarzyszących temu pozytywnych emocji, nierzadko sięgających euforii. Zazwyczaj tak właśnie wygląda świadome wkraczanie w obszar sztuki, kolekcjonerstwa i świata artystów. Najwspanialsza jednak „zabawa” (tak, zabawa! – to istotne aby nie zgubić lekkości w podążaniu za pasją) polega na rozwijaniu własnej estetycznej wrażliwości, która poszerza granice artystycznej percepcji i wzbogaca świat tożsamości własnej osoby kolekcjonującej. A w wyborach, no cóż, bliska jest mi (o czym już wspomniałam) nawigacja oparta o intuicyjno-emocjonalne rozpoznanie. Dlatego też, w tym module wartości estetycznych, poprzez zaangażowanie w praktyki kolekcjonerskie następować będzie wiele przesunięć modyfikujących „sytuację wyjściową” początkującej kolekcjonerki i kolekcjonera. Mam tu na myśli wzrastające poczucie sprawczości w konfrontacji z polem walki nad kanapą. 

Adriana Zimnowoda

___________
[1] Aksjologia (nauka o wartościach) próbuje określić ich naturę (pytając czym ona jest), zastanawia się nad jej charakterem (obiektywnym, bądź subiektywnym) i ustala mechanizmy jej powstania (kryteria wartościowania). Inną domeną aksjologii jest refleksja nad statusem ontycznym wartości oraz jej relacjami z innymi bytami, a także nad systemem wartości (konfiguracją).
[2] Pisząc o stosunku kolekcjonera/kolekcjonerki do świata wartości biorę pod uwagę przede wszystkim jego/jej rozpoznanie w świecie wartości estetycznych, nie materialnych (choć te niekoniecznie się wykluczają).
[3] W tym wszakże obszarze będziemy zaszczycone mogąc służyć pomocą.
[4] Zgodnie z teorią Tarnowskiego arcydzieło absolutne jest to taki artefakt, iż każda zmiana doń wprowadzona zmniejsza jego globalną wartość, natomiast kicz absolutny jest to taki artefakt, iż każda zmiana doń wprowadzona zwiększa jego wartość globalną. Zatem, arcydzieła absolutnego nie można poprawić, absolutny  kicz nie może już ulec pogorszeniu. 
[5] J. Tarnowski, Wartość dzieła sztuki [w:] Sztuka i Filozofia 3, 127-137 (1990).
[6] K. Vonnegut, Sinobrody, Warszawa 1993, s. 129.